niedziela, 13 grudnia 2009

Spoza nas

Skąd w nas (niektórych) jest pragnienie mitu, wiary, odniesienia do sfery spoza nas? Odpowiedzi mamy zapewne całe mnóstwo, dziś przytoczę dwie ciekawe myśli. Skąd te pragnienia? Z nieodpartej potrzeby sensu oraz bardzo ludzkiego poszukiwania szczęścia.

Czytam Obecność mitu Leszka Kołakowskiego. To jedna z dwóch, wedle opinii filozofa, najważniejszych jego prac. Pisana była w latach 1966-67, a zatem w czasie, gdy Kołakowski miał opinię najzacieklejszego rewizjonisty komunizmu, a jego pisma cenzura objęła zakazem druku. Jaki jest według niego motyw potrzeby mitu?

To pragnienie unieruchomienia czasu fizycznego przez nałożenie nań mitycznej formy, tj. takiej, która pozwala w przepływie rzeczy dopatrywać się nie przemiany tylko, lecz kumulacji, albo pozwala wierzyć, że to, co minione, przechowuje się - co do wartości - w tym, co trwa; że fakty nie są faktami tylko, lecz cegiełkami świata wartości, które można ocalić bez względu na nieodwracalność zdarzeń. Wiara w celowy ład, utajony w potoku doświadczenia, daje nam prawo sądzić, że w tym, co przemija - rośnie i przechowuje się coś, co nie przemija właśnie; że w nietrwałości wydarzeń kapitalizuje się niewidoczny wprost sens, że więc rozkład i zniszczenie dotykają tylko widomej warstwy istnienia, nie dotykając drugiej, odpornej na ruinę.

Inną ciekawą myśl wypowiada Wacław Oszajca, warszawski jezuita. Uważa on, że kto choć raz szczęścia posmakował, już o nim nie może zapomnieć, gdyż to doznanie powoduje w nim głód szczęścia coraz większego, coraz pełniejszego, a w konsekwencji - szczęścia wiecznego. Stąd wiara. Wiara nie ze strachu lub na wszelki wypadek, ale wiara z pragnienia szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz