poniedziałek, 24 czerwca 2013

Czereśniowo


Rwane prosto z drzewa, ciepłe od słońca, soczyste i dojrzałe czereśnie. Dotykają swoimi krągłościami chłodnej blaszanej miski. Odpoczywają w niej po swoim jakże intensywnym i szybkim dojrzewaniu. Kolejne warstwy pięknych owoców w misce.  I jest jeszcze łaskocząca zielona trawa pod bosymi stopami. Zapach  początku lata i szczęścia w rodzinnym domu.

niedziela, 23 czerwca 2013

Esencja radości

Raz w tygodniu odwiedzam rodzinny dom, w którym królują  obecnie dwie małe dziewczynki:  Mała B i Malutka T.  
Dla Małej B. jestem Ciocią Hanią świetną do układania klocków, asystowania w kąpieli, w której odbywa się zabawa w sklep z sokami z pianą, albo leczenie rąk okładami  z piany i zastrzyki lecznicze robione butelką. Okazało się też, że jestem specem od mycia włosów i zabawy z cyklu Mała Pani B. w salonie fryzjerskim. Po kąpieli jest wyciąganie z wanny i wycieranie małego ciała dużym ręcznikiem, pomaganie w zakładaniu piżamy z sową albo dinozaurem. Zawsze klękam na podłodze bo lubię zapomnieć o moim wzroście i móc Małej B. patrzeć w oczy. Właśnie  przy wycieraniu jej mokrych włosów ręcznikiem jest moment, w który Mała B. nakrywa ręcznikiem swoją i moją głowę. W półmroku, którym nagle jesteśmy otoczone widzę jej otwarte szeroko, błyszczące oczy. Patrzy prosto na mnie, zbliża coraz bardziej swoje małe czoło do mojego czoła, zaczyna tajemniczo szeptać „Ciocia Hania ja będę wilkiem, dobrze?”. Dotykamy się już prawie nosami, cały czas patrząc na siebie , ona podnosi wtedy małe ręce i machając palcami tuż przed moją twarzą zaczyna ryczeć jednocześnie się śmiejąc, a ja zaczynam się bać , robię przerażoną minę i głośne „aaaaaaaa” też połączone ze śmiechem. Sceniczny szept Małej B. i jej błyski radości w oczach w czasie tego całego rytuału są po prostu bezcenne. Potem jest wspólne nakładanie sobie pasty na szczotkę małą jej i dużą- moją i mycie zębów połączone z nuceniem starej piosenki „myję zęby bo wiem dobrze o tym kto ich nie myje ten ma kłopoty”, potem jeszcze wspólna, rodzinna modlitwa i czytanie ulubionej bajki- obecnie wygrywa Tupcio Chrupcio.  Jest to piękny wspólny czas odrywający mnie psychicznie na kilka godzin od całej dorosłej rzeczywistości.

Jest i Malutka T., która z każdym tygodniem pnie się coraz bardziej w górę, zmienia nieustannie  i coraz uważniej patrzy na świat. Rozbraja wszystkich swoim pięknym uśmiechem ukazującym coraz więcej zębów. Gada po swojemu snując długie opowieści i naśladuje Małą B. wędrując  za nią niemal krok w kok. Ale jest coś co potrafi tylko Malutka T. To powitanie Dziadka, czyli mojego Taty.  Gdy widziałam tą scenę Malutka T. dopiero co odważyła się sama chodzić.  Stała na końcu korytarza schowana za jego zakrętem. Gdy tylko usłyszała zgrzyt otwieranego zamka najpierw zza rogu wychyliła się jej jasna głowa, potem dwoje niebieskich oczu śledzących z uwagą to co się dzieje w odległym nieco przedpokoju. Gdy pokazała się znajoma postać - Malutka T. przytrzymując się  jeszcze delikatnie dla asekuracji rączką o ścianę pokrytą boazerią wyłoniła się w całym swoim jestestwie. Rozpoznała go. Na jej małej buzi pojawił się rozbrajający, promienny uśmiech, śmiała się nawet oczami. Zaczęła dreptać w jego stronę, piszcząc radośnie, stawiała kroki powoli, ostrożnie, asekurując się ciągle rączką wodzącą po boazerii. Wystarczyły rozchylone na powitanie ramiona Dziadka i już odważniej, stawiając małe kroczki bosymi stopami zdecydowała się sama też wyciągnąć dwie ręce do przodu, porzuciła podparcie i jeszcze nieco chwiejnie ruszyła do przodu. Coraz szybciej, coraz radośniej, przyspieszając na ostatniej prostej wpadła w bezpieczne ramiona i mocno się przytuliła. Cała była radością od małych stóp do czubka malutkiej głowy.  Prawdziwie promieniała. To był widok tak rozczulający i piękny, że nie zapomnę go nigdy. Esencja czystej radości. Naprawdę istnieje.

niedziela, 2 czerwca 2013

Śmierć jako narzędzie postępu

"Myślę, że ludzie muszą się poważnie zastanawiać nad sensem życia tu i teraz właśnie dlatego, że wiedzą, że kiedyś umrą. Gdyby miało się zawsze, zawsze tak po prostu żyć, nikt nie zastanawiałby się poważnie nad życiem. Nie byłoby takiej potrzeby. A nawet gdyby była, to można by sobie powiedzieć: Mam jeszcze mnóstwo czasu. Pomyślę o tym kiedy indziej. Ale tak nie jest. Musimy myśleć teraz, tutaj, w tej chwili. Dlatego dla ewolucji koniecznie potrzebna jest śmierć".

Haruki Murakami, Kronika ptaka nakręcacza

Zdjęcia z pudełka


Podkusiło mnie dzisiaj, chwilę temu, tuż przed północą, by otworzyć stojące na półce w pokoju pudełko ze starymi zdjęciami. Pudełko z pokrywką pod którą czaił się cały tabun dziecięcych uśmiechów, zadziwień odkrywanym światem, błysków szczęścia w oczach i zatrzymanych na fotografiach  oznak najpawdziwszej radości. Wydostały się więc na chwilę, a razem z nimi mimo późnej pory obudziło się to dawne dziecko we mnie. Mamo i Tato - dziękuję Wam za każdą waszą chwilę mi poświęconą, za naukę życia, za piękne dzieciństwo, mój cenny skarb.