Odwiedziliśmy Dziadka. Uściskał nas mocno podając dużą, szorstką dłoń i z radością, energicznie przytulając do siebie. Tak dawno się nie widzieliśmy. Zaprosił nas do zajmowanego przez lata pokoju, w domu, który sam budował. Ta sama trzeszcząca drewniana podłoga, po której stąpało tyle par nóg zmęczonych codzienną gospodarską pracą, skrzypiące łóżko, narzuta z frędzlami, w rogu piec. Półmrok.
Wygląda na to, że przeszkodziliśmy nieco Dziadkowi w drzemce. Na rozłożonym łóżku odciskał się jeszcze wyraźnie kształt jego ciała, odłożone duże słuchawki, których zawsze używa leżały na poduszce.
Usiadł na drewnianym krześle, wskazał nam dwa inne. Usiedliśmy na nich naprzeciwko niego. Patrzymy na siebie. Potężny Dziadek w swetrze opinającym się na wydatnym brzuchu, lekko przekrzywiona głowa, nieco świszczący oddech i te niepowtarzalne, jasno błękitne oczy patrzące nieprzerwanie od osiemdziesięciu sześciu lat na świat. Chwila ciszy. Będę umierał. Zmęczony już jestem, źle się czuję. Nie mam siły więcej - odezwał się z całkowitym spokojem.
Co odpowiedzieć na takie słowa? Tak czujesz Dziadku, a to można czuć? Może jeszcze nie czas? Cisza. Dziadek uważnie nam się przygląda swoimi szklistymi oczami, błyszczą się w półmroku. Nikt nie zapala światła. Tak chyba jest lepiej, przytulniej, kameralniej. Pokój tonie w gęstniejącej szarości, tylko z korytarza przez uchylone lekko drzwi wpada ciepłe, żółte światło. W takiej atmosferze łatwiej słuchać.
Dziadek nagle stał się zamyślony, schowany jakby wgłąb siebie. Odzywa się do nas znowu. Wiecie, jak tak sobie siedzę lub leżę, przebiegają mi przed oczami ruchome obrazy. Oglądam całe swoje życie - wszystko po kolei, od dzieciństwa, wszystkie wydarzenia - jak film. To tak jakby się to naprawdę jeszcze raz działo. Takie jest rzeczywiste. I nie mogę się od tego opędzić. Siedzę i widzę. Na przykład to jak o piątej rano mnie budzą rodzice, dają pajdę chleba i ja z krowami idę na cały dzień. A to było jak miałem sześć lat. Codziennie taki film w odcinkach oglądam.
Jak to jest widzieć taki film? Jak to jest przeżywać wszystko na nowo? Widzieć jak żywych tych, których już nie ma? Czy obejrzenie najbardziej intymnego, osobistego i niepowtarzalnego filmu z dedykacją dla nas samych może szykować do umierania?
* Dziękujemy Piotrkowi za niezwykłe zdjęcie Dziadka, którego fragment tu wykorzystuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz