sobota, 4 czerwca 2011

Gdziekolwiek - czyli o jednym wierszu Miłosza


Gdziekolwiek jestem, na jakimkolwiek miejscu
na ziemi, ukrywam przed ludźmi przekonanie,
że nie jestem stąd.
Jakbym był posłany, żeby wchłonąć jak najwięcej
barw, smaków, dźwięków, zapachów, doświadczyć
wszystkiego, co jest
udziałem człowieka, przemienić co doznane
w czarodziejski rejestr i zanieść tam, skąd
przyszedłem.

/Czesław Miłosz, Gdziekolwiek, z tomu "To"/

Czytałem ten wiersz kilkakrotnie w uroczych Karkonoszach, w pierwsze dni majowe. Chodząc po malowniczych szlakach górskich, wracały do mnie te wersy i kazały się zamyślać. Pierwsza myśl, to przywołanie chrześcijańskiej średniowiecznej koncepcji Homo viator - losu człowieka na ziemi jako wędrowca, pielgrzyma, człowieka drogi w dosłownym przekładzie. Skoro wszyscy jesteśmy niejako w drodze - od urodzin do nieuniknionej śmierci - a celem tej wędrówki jest spotkanie ze Stwórcą i zamieszkanie w niebie, gdzie "jest mieszkań wiele", to faktycznie Miłoszowe "nie jestem stąd" pasuje jak ulał. Wędrowiec poznaje nowe krainy, ludzi, doświadcza jakichś przygód, coś mu się przydarza, podziwia piękno przyrody, raduje się i smuci, cierpi, czasem płacze... Ale przecież w istocie w tym wszystkim ukierunkowany jest na cel wędrówki, naturalnie ciąży ku nieuchronnemu.

Inna myśl wobec "Gdziekolwiek", to hasło pod tytułem "melancholia". Świetnie to opisał Marek Bieńczyk w swym eseju o melancholii, dobrze to też ujmuje Henri Frederic Amiel w Dzienniku intymnym: "Wciąż jestem taki sam, istota błąkająca się bez konieczności, wygnaniec z własnej woli, człowiek nie znający odpoczynku, wieczny podróżnik, który gnany głosem wewnętrznym nie buduje, nie kupuje, nie uprawia żadnej ziemi, ale przechodzi, patrzy, zostaje chwilę i odchodzi".

Ale najważniejsze jest to, że Miłosz z tego stanu wyprowadza swoje powołanie, misję. Nie zatrzymuje się, nie tkwi gnuśnie i nie roztrząsa na tysiącach stron (jak Amiel) tej swojej przypadłości, tylko idzie dalej. Z samoświadomości buduje życiową strategię. Skoro taki jestem - zdaje się mówić poeta - to widocznie otrzymałem zadanie, by wszystko, czego tak intensywnie doświadczam wchłonąć i spisać. I pisze, pisze pięknie, przez całe długie życie. Oto droga samopoznania, wyciągnięcia wniosków, wyznaczenia drogi i cierpliwego nią podążania. W takim pojęciu życia rzeczywiście żyć i realizować swe zadania można gdziekolwiek. O tym właśnie jest dla mnie ten piękny wiersz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz