Tatusiu, tak rzadko mówię Ci, że jesteś najlepszym Tatą pod słońcem!
Dziękuje Ci za całą miłość i troskę jaką mi dajesz przez cały czas mojego istnienia. Pewnie gładziłeś Mamę czule po brzuchu, gdy byłam jeszcze w środku, rozmawiałeś ze mną gdy jeszcze mnie nie było. A potem czule przytulałeś małą mnie w tetrowych pieluszkach i jak szalony, z radością kręciłeś filmy na taśmie 8mm ze mną w roli głównej.
Dziękuję Ci za pokazywanie i objaśnianie mi świata, gdy już się na nim pojawiłam. Za to, że uczyłeś mnie życia i dawałeś bezpieczeństwo.
Patrzę jak zajmujesz się teraz małą B. i wiem, jestem pewna, że tak rozmawiałeś też ze mną. Poświęcałeś mi tyle uwagi, cierpliwości i czułości. Uczyłeś samodzielnego myślenia, pobudzałeś wyobraźnię.
Dziękuję Ci za te wszystkie spacery o każdej porze roku, za zimowe wyprawy na sanki, wyprawy do parku, zbieranie jesiennych liści i lśniących kasztanów, za pokazywanie wiosny, za wszystkie wakacje w górach i nad morzem, za wchodzenie na Nosal, dzięki czemu jestem pewna już wtedy pokochałam góry, za naukę pływania, oswajanie jeziora, chodzenie do teatru, za zabawę w księgarnię, za to, że dzięki Twoim pomysłom mogłam być trzyletnią sekretarką zamawiającą śrubki czy też udzielającą porad sprzedawczynią w księgarni z książkami dla dzieci. Za wspólne picie oranżady i to, że sadzałeś mnie wtedy taką małą, na wysokim barowym krześle, za czapeczki robione z chustki do nosa, które pasowały na moją trzyletnią głowę.
Dziękuje Ci za jeżdżenie autobusem i zabawę w liczenie bagażników oraz za wszystkie pytania łatwe, średnie i trudne. Dziękuje Ci za wszystkie wieczory, które spędziłeś na usypianiu mnie, za wszystkie linijki przeczytanych przez Ciebie bajek i wszystkie słowa składające się na wymyślone historie. Dziękuję Ci za wszystkie zadane przez Ciebie podchwytliwe pytania.
Dziękuje Ci za to, że z Tobą mogłam wbijać gwoździe, piłować, chodzić po dachu, wywoływać zdjęcia, używać papieru ściernego, robić kulki z cyny i lutować, chłodzić rozgrzane po wierceniu w betonie wiertło w kubku z zimną wodą, być małym pomocnikiem dla Ciebie - złotej rączki. Za naukę jazdy na rowerze w wyschniętym parkowym stawie, za oswajanie robaków, pająków i ciemności, za wspólne oglądanie „Robin Hooda”. Dziękuję Ci za "pychotliwą" herbatę z cytryną, za trzymanie za rękę i obrazowe tłumaczenie tego, co było skomplikowane w fizyce, na przykład za to, że wcielałeś się w rolę elektronu, że pokazywałeś jak powinno wyglądać pismo techniczne i cierpliwie uczyłeś wyprowadzania matematycznych wzorów.
Dziękuję Ci Tato, za poczucie humoru, że nieustannie uświadamiałeś mnie, że bez niego życie jest dużo trudniejsze.
Dziękuje Ci po prostu, za to, że jesteś. Dziękuję Ci, że byliśmy razem przy Mamie odchodzącej na drugą stronę, za całą Twoja troskę i miłość, którą okazywałeś jej przez trzydzieści pięć lat małżeństwa. Czuję, że nie nauczyliśmy się jeszcze rozmawiać prawdziwie jak Córka i Tata, czuję Twoje zagubienie w mówieniu o uczuciach i tym co dotyczy wnętrza, uczmy się tego - proszę!
Życzę Ci Tato z całego serca odwagi do układania sobie życia na nowo, odnajdywania swojego miejsca w świecie bez Niej, do poszukiwania drugiej miłości i szczęścia. Zasługujesz na to. Kocham Cię!
Właśnie zdałem sobie sprawę jak wile muszę poprawić w byciu Tatą. Dzięki
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze dziesięciu lat, jak umarł mój Tata. Moja Mama bardzo się starała, żebym nie odczuła Jego braku. I tak było przez długie, długie lata. Potem moim tatą stał się ojciec mojego męża. Niestety też szybko nas opuścił, a ja zaczęłam tęsknić za tym, który tak dawno odszedł.
OdpowiedzUsuń