czwartek, 31 stycznia 2019

Razem

Czternaście tygodni przeżytych intensywnie. Tak innych od wszystkiego, co działo się do tej pory w naszym spokojnie poukładanym życiu. Od 21 października 2018 roku każdy kolejny, nowy dzień naznaczony jest bowiem niezwykłą obecnością Małej Istoty.

Cały zakończony - wydawałby się, że chwilę temu - rok pełen był odliczania. Był bogatą kolekcją kolejnych dni i tygodni, przeżytych i zapakowanych do szufladki ważnych i jedynych w swoim rodzaju wspomnień. Od połowy lutego i momentu, gdy upewniałam się o przeczuwanym cudzie stworzenia dziejącym się we mnie i gdy na teście ciążowym pokazały się dwie kreski, przez pierwsze usg, na którym widziałam na ekranie malutki kształt, a w nim pulsujący z zawrotną prędkością mały punkcik - serce nowego człowieka, aż po narodziny tej naszej dziewczyneczki i momentu, gdy po raz pierwszy ją zobaczyłam i dotknęłam. Niezwykły, bogaty i bardzo piękny rok 2018. Gdy o nim myślę, ściska mnie w środku ze wzruszenia, gdyż tyloma pięknymi chwilami i intensywnymi uczuciami zostałam obdarowana. 

Było spokojne odliczanie kolejnych tygodni ciąży, czekanie na narodziny, a teraz jest liczenie dni i tygodni, które już na tym świecie, po tej ziemskiej stronie brzucha spędza z nami Emilka. A te coraz płynniej zaczynają przechodzić w miesiące.

Gdy wróciliśmy ze szpitala, weszliśmy do mieszkania, postawiliśmy na podłodze nosidełko z Małą. Spojrzeliśmy na siebie z K. z bezradnością w oczach i zadaliśmy niemal jednocześnie to samo pytanie: “No dobrze, jesteśmy w domu. I co teraz?”. Od czego zacząć wspólne życie? Skąd wiedzieć, co i jak robić? Tysiąc pytań, wątpliwości i niewiadomych. Jak to wszystko ogarnąć, jak się nie bać, nie wybiegać za bardzo w przyszłość. Jak nauczyć się nawzajem siebie z tym Maleństwem, które jest z nami od ledwie kilku dni?

Wiedzieliśmy, że wszystko się zmieni. Zawirował nam cały nasz dotychczasowy spokojny i uporządkowany świat, który od tylu lat tworzyliśmy tylko we dwoje. A teraz Jej obecność, samo to, że jest - spowodowała rewolucję. Daliśmy się jej porwać. Robiliśmy wszystko, by dać jej się prowadzić w tych pierwszych tygodniach wytyczanych rytmem Jej potrzeb: snu, jedzenia, przewijania. Uczyliśmy i uczymy się nadal je wspólnie odczytywać. Odnajdywać drzemiący gdzieś w nas rodzicielski instynkt.

Dziwny stan. Przemiana życia. Teraz ona - Emilka jest w jego centrum. Istotą każdego dnia jest bycie z Nią i dla Niej. Uważność. Obdarowywanie dotykiem, czułością, obecnością i tak potrzebnym jej spokojem, dającym poczucie bezpieczeństwa o każdej porze dnia i nocy. Myśl, że ta mała dziewczynka jest boskim Darem, który do nas trafił, talentem, którym mamy się zaopiekować pomaga przemeblować nasz świat i ułożyć go z radością od nowa - już we trójkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz