środa, 30 stycznia 2019

Niebieskoocy

Rozmawiał z Nią gdy była jeszcze we mnie. Dotykał swoją ciepłą dłonią mój brzuch w miejscach, gdzie co jakiś czas, szczególnie gdy leżeliśmy już w łóżku wieczorem, wybrzuszały się różne małe kształty. Zgadywaliśmy wtedy, co to może być za część ciała, którą wypycha nasza Dziewczyneczka fikając jakieś energiczne koziołki. Gdy położył na takiej “górce” swoją dłoń, ta najczęściej chowała się by wyskoczyć za moment w innym miejscu, albo rosła jeszcze bardziej w górę. Piękne uczucie. Przybliżał wtedy usta do mojego brzucha i mówił do Niej kilka słów. Czekałam na te chwile przed snem. Myśl, że bawimy się właśnie w chowanego z jakąś małą, tajemniczą jeszcze istotą, która nas słyszy i czuje, i której rodzicami jesteśmy, była dla mnie zawsze poruszająca. Dotykaliśmy niezwykłej tajemnicy małego Życia. 

Od trzech miesięcy już jest. Narodzona. Rosnąca i zmieniająca się każdego dnia. Emilka.

Mam przed oczami kilka obrazów. Uwielbiam na nich patrzeć. Tata i Córka.

*
Jego męska dłoń głaszcząca z tak ogromną, czułą delikatnością jej małą główkę, kilka chwil po tym, gdy się urodziła i leżała na mojej piesi. Wzruszenie pierwszego spotkania.

*
Gdy On bierze Ją w ramiona, Ona zawsze bezbłędnie wyczuwa Jego spokój. Wtula głowę w zagłębienie Jego szyi. Policzek opiera na ramieniu. Wycisza się. Zamyka oczy. Bezpieczna przystań męskiego ramienia, które bez problemu unosi kolejne kilogramy jej małego ciała. Oddaje mu się cała pod opiekę z cichutkim uroczym westchnięciem. Usypia.

*
Dwie pary pięknych niebieskich oczu, okolonych długimi rzęsami. Wpatrzone w siebie. 
W Jego oczach tyle czułości i miłości, w Jej - ogromnej ufności, ciekawości i czystej radości. On leży na plecach, a Ona na jego brzuchu, podparta na przedramionach, z małymi piąstkami pod brodą. On do Niej mówi i się do niej śmieje od ucha do ucha. Ona patrzy na niego otwierając niebieskie oczy w coraz większym zadziwieniu. Marszczy śmiesznie czoło jakby w zafrasowaniu, lekko przechyla głowę raz w jedną, raz w drugą stronę zupełnie jakby chciała mieć pewność, że dobrze widzi i słyszy tego dużego człowieka, które twarz ma przed sobą. W jej spojrzeniu zapalają się małe iskierki uśmiechu. Dziecięcego uśmiechu tak czystego i prawdziwego. W ciągu ułamku sekundy promienieje. Cała jest uśmiechem. Obserwuje go. I tak trwają w tym pięknym zapatrzeniu.



*
Przyłapałam ich na wspólnej porannej drzemce. Leżeli na łóżku zwróceni twarzami do siebie. Mały Okruszek i dorosły On. Jej malutka główka na wysokości Jego głowy. Jej małe rączki bezwładnie rozrzucone na pościeli. Tak spokojnie, równo oddychali. Nagle Ona uchyliła lekko oczy, pod długimi rzęsami zrobiły się małe, wąskie szapareczki, delikatnie kręciła przez moment głową. Walczyła z całych sił z ciężko opadającymi powiekami, wyrwana ze snu i nieprzytomna jeszcze. Natrafia tym spojrzeniem na Niego śpiącego tuż obok. Patrzyła w Jego stronę przez kilka chwil. Przestała się kręcić. Znieruchomiała. Rozpoznała go. Uspokojona zamknęła z powrotem oczy. Jestem pewna, że widziałam błąkający się na jej twarzy delikatny uśmiech.




Tata i Córka. Tak piękne patrzeć na to, jak Ona oplatana jest czule przez Jego Miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz