¿ENCONTRARIO A LA MAGA? - ktoś mazakiem napisał na paryskim grobie Julio Cortázara. Każdy prawdziwy miłośnik "Gry w klasy", nawet nie znając hiszpańskiego, szybko domyśli się, że jest to cytat z pierwszego zdania powieści. Zofia Chądzyńska przetłumaczyła to zdanie tak: "Czy udałoby mi się spotkać Magę?"
Cmentarz Montparnasse to niezwykła nekropolia. Obok Cortázara pochowani tu są m.in.: Charles Baudelaire, Simone de Beauvoir, Samuel Beckett, Emil Cioran, Eugène Ionesco, Guy de Maupassant, Ludwik Mierosławski, Man Ray, Jean-Paul Sartre, Susan Sontag. Gdy słynny Montmartre stał się dzielnicą zbyt drogą, wielu przedstawicieli paryskiej cyganerii osiedliło się właśnie w dzielnicy Montparnasse. I stąd tak liczne przedstawicielstwo artystyczne na miejscowym cmentarzu.
W 1984 roku w Paryżu zmarł Julio Cortázar, genialny pisarz Argentyński. Zostawił po sobie kilka świetnych książek, z "Grą w klasy" na czele. Maga to bohaterka tej niezwykłej opowieści. Jedną z jej cech charakterystycznych było gromadzenie rożnych dziwnych przedmiotów, przywiązanie do rzeczy, które przeciętnemu człowiekowi do niczego nie są potrzebne: suchych liści, kamyków, skasowanych biletów itp.
Wiedziałem o tym wszystkim zanim tej jesieni odwiedziłem Cmentarz Montparnasse. Jednak widok grobu Cortázara i tak mnie zaskoczył.
Najpierw ten namazany napis nad imieniem i nazwiskiem zmarłego. "Czy udałoby mi się spotkać Magę?" A potem ten rozgardiasz, wręcz bałagan na płycie nagrobka. Po chwili zrozumiałem. Przywołanie słynnej bohaterki "Gry w klasy" oraz ta kupa śmieci niewiadomego pochodzenia świetnie tu współgrają, a fan prozy Argentyńczyka czuje ten sam klimat, co w jego książkach. Ten grób po prostu żyje swoim odrębnym życiem.
Kasztany, uschnięte kwiaty, skrawki materiałów, świstki papieru, skasowane bilety z paryskiego metra, jakieś zdjęcia, kamienie, naklejki, dziesiątki napisów i cytatów, muszelki... A tuż obok świeże kwiaty w doniczkach i dopiero co wypalony znicz. Ludzie tu przychodzą, przywołują pamięć pisarza i jego bohaterów, czasem pomilczą, a czasem zostawią jakąś pamiątkę. Jestem pewien, że Cortázar jest z tego powodu szczęśliwy.
To samo mamy we Wrocławiu na Jatkach. Sprzątam tę uliczkę, to wiem. Jedni zachowują się nabożnie, a drudzy tylko śmiecą. Niech wczesną artyści.
OdpowiedzUsuń