Dałam się porwać dzisiejszemu szaleństwu Dnia Dziecka i wydobyłam stare zdjęcia. Oczywiście te z dzieciństwa. Oglądam je zawsze z takim rodzajem wzruszenia pomieszanego z wewnętrzną radością ściskającą mnie w środku. Te zdjęcia i zatrzymane w nich chwile mojego życia to taki piękny prezent.
Tyle czystej, dziecięcej radości, taki ogrom zatrzymanych w kadrze emocji. To zasługa Taty, który chyba najczęściej był naszym fotografem. Miał w sobie - i zresztą dalej ma - tyle uważności, która sprawiała, iż potrafił wychwycić i utrwalić nasze spojrzenia: piękne, ufne spojrzenia i naturalne gesty. Przez obiektyw patrzył na nas z miłością, dającą poczucie bezpieczeństwa. Teraz zerka tak na wnuki – maluchy: Małą B., Mniejszą T. i Malutkiego P., a ich przyszłe albumy zapełniają się dziesiątkami zdjęć zrobionych przez Dziadka.
Tata i Mama stworzyli mi i mojej siostrze O. piękne, dobre, pełne czułości i ciepła dzieciństwo. Patrzę na tę rosnącą dziewczynkę ze zdjęć i odszukuję ją w sobie. Myślę, że ciągle we mnie mieszka - jest w moim uśmiechu i w codziennych małych zachwytach.
Świetny opis. Brakuje tylko imion (zamiast T. B...)
OdpowiedzUsuń