czwartek, 21 lutego 2013

90 lat później

Dzisiaj kończyłaby równo 90 lat. Gdyby jeszcze była z nami, gdyby żyła dalej, patrząc na świat swoimi błękitnymi oczami... Wydobyłam dzisiaj, pamiętając o jej urodzinach, stary album ukrywany kiedyś w skrzypiącej szufladzie jej komody. Teraz stoi na mojej półce i przyciąga tajemnicą ludzkich historii zaklętych na zdjęciach, zatrzymaniem chwil, uśmiechów, spojrzeń. Inne życie ludzi najbliższych, ale i tych którzy już nigdy nie będą rozpoznani. Nie ma śladu ich imienia i nazwiska, wiadomo tylko, że w tamtym miejscu i czasie ktoś trzymający aparat uchwycił ich spojrzenie, zatrzymał uśmiech, czy gest - nieodwracalnie. 

Przewracałam kartki, szukając jej wzroku. Jest. Ma 12 lat dwa warkocze, ze skupieniem i zmarszczeniem brwi patrzy prosto i śmiało prosto w obiektyw. Potem jest nieśmiałą ale jednocześnie intrygującą 20-letnią kobietą, skrywającą swoją  delikatnie uśmiechniętą twarz w cieniu kapelusza. Na odwrocie zdjęcia granatowym tuszem podpisano: rok 1943. Wojna. Kolejne zdjęcie także z tego samego roku. Uśmiechnięta dziewczyna z zamkniętymi oczami - pewnie to zdjęcie było jednym z całej serii. Jednak można było chwytać promyki radości pomimo wojny.

A ja pamiętam Cię, Ciociu, już zupełnie inną. Wtedy gdy mogłam, niestety nie potrafiłam rozmawiać z Tobą o Tobie z tych zdjęć. O pierwszej miłości, o pracy w niemieckiej fabryce graniczącej z murem warszawskiego getta, o podróży statkiem Batory i wyprawie do Rzymu... Mam teraz w głowie strzępki Twoich słów. Czy jest szansa by poskładać je w jakąś całość? Pamiętam, że miałaś świetne poczucie humoru i lubiłaś się śmiać. Porozmawiajmy o "rozwoju dorożkarstwa w Południowej Afryce" - tak mówiłaś by nas rozbawić. 

Pamiętam jak jako 4 czy 5-letnia dziewczynka nocowałam u Ciebie, na skrzypiącym polowym łóżku, w pachnącej, wykrochmalonej pościeli, z Tobą cicho chrapiącą na dużym łóżku tuż obok mnie. Wieczór u Ciebie to był istny raj: buty na obcasach, Twoje halki jako wieczorowe, powłóczyste suknie, masa korali i klipsów - najcenniejsze skarby, zapach naftaliny unoszący się z najgłębszych czeluści Twojej tajemniczej szafy. Zawsze miałaś w kieszeni płaszcza i w torebce jakieś cukierki - kolorowe landrynki czy miętusy, którymi obdarowywałaś wszystkich napotkanych ludzi. Gdy złościłaś się na Babcię, czyli Twoją półtora roku starszą siostrę, mówiłaś o niej "ach ta Mańka" i kręciłaś głową! Potrafiłaś wdrapać się na górę piachu i gruzu by zerwać kolejne maki na delikatny, piękny choć nietrwały bukiet. I raz przypłaciłaś taką wspinaczkę startymi nosem i czołem. 

Przyjeżdżałaś by się nami zająć, przez pół Warszawy o jakiejś kosmicznej porannej porze, by rodzice mogli iść spokojnie do pracy. W siatce wiozłaś świeżą, pachnącą chałkę. Przywoziłaś w termosie w czerwono-granatową kratkę kulki lodów prosto z Zielonej Budki. Próbowałam się od Ciebie nauczyć szydełkowania lecz nie starczyło mi cierpliwości. Ale gwiazdki z pasków papieru na choinkę pamiętam do dzisiaj. 

Tyle wspomnień można wyczarować gdy się zatrzymam i zagłębię w siebie. Dziękuję Ci, Ciociu, za wspólny czas - ten zapamiętany dokładnie i ten jeszcze nieodkryty.  Urodzinowo życzę Ci, piękna kobieto w kapeluszu, bezgranicznego szczęścia w niebie! Na wieki wieków. Amen.

2 komentarze:

  1. Dawno tu nie zaglądałam i proszę, jaka niespodzianka! Po raz pierwszy widzę te zdjęcia, a przedstawiają bardzo dobrze znaną mi osobę, ciocię Basię, moją matkę chrzestną! Pamiętała o mnie, pisała listy i kartki okolicznościowe. Nie zdążyłam się z Nią pożegnać, nawet nie byłam na pogrzebie, bo nie wiedziałam, że umarła...W tym czasie ciężko chorowała moja mama. Najlepsze wspomnienia związane z ciocią Basią sięgają roku 1963 i Jej wizyty w Cekowie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja bardzo, bardzo proszę o jakąś opowieść o Niej! Jakieś wspomnienia, strzępki, o tej wizycie, o najlepszych wspomnieniach. Będę wdzięczna!

      Usuń