Gdy zamknę oczy, widzę ją siedzącą wygodnie w fotelu, ze śnieżnobiałą
głową opartą na małym zagłówku. Ma przymknięte oczy, dłonie oparte na
podołku, w palcach trzyma różaniec. Mieniące się odblaskami
przezroczyste kryształki. Przesuwa je miarowo w takt szeptu modlitwy.
Odkąd pamiętam, była codziennie na porannej mszy świętej, w ciągu
dnia znajdowała czas na odmawianie kolejnych tajemnic różańca,
codziennie o 15.00 zawsze modliła się koronką do Miłosierdzia Bożego. Mówiła, że zawsze ma tak wiele intencji, tyle do zawierzenia.
W określonych momentach dnia po prostu siadała cichutko, z
grzechoczącym delikatnie różańcem w dłoni, wycofywała się i tak trwała.
Moja Babcia... więcej na Aleteia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz