poniedziałek, 2 listopada 2009

Obcy - refleksja 3 - na Dzień Zaduszny

Mersault - bohater czytanej przeze mnie powieści Camus'a - siedzi na ławie oskarżonych i słucha kolejno: mowy oskarżycielskiej, mowy obrońcy z urzędu oraz wyroku sądu. Wszyscy mówią o nim, a on czuje, jakby wszystko odbywało się poza nim i jego w ogóle nie dotyczyło. Ważą się losy jego życia, a on wspomina sukienki swojej kochanki. Zadziwia go tylko jedno: dlaczego wszystkie fakty z jego życia - zarówno te złe, jak i te dobre - świadczą teraz na jego niekorzyść? Im większe jego przymioty, tym bardziej perfidna musiała być premedytacja zabójstwa.

Cokolwiek czynimy, dobro czy zło, jacykolwiek jesteśmy, mądrzy czy głupi, w ostatecznym rozrachunku, wobec śmierci nie mamy nic na swoją obronę.

A jednocześnie - pisząc te słowa w Dzień Zaduszny - jestem przekonany, że choć śmierć wygrywa tę krwawą potyczkę o nasze życie, to ta sama śmierć klęka na kolana, przed swoim Zwycięzcą. Dlatego stojąc nad grobami bliskich, wpatruję się w migoczące płomienie życia i uśmiecham się w duchu, mówiąc: Do zobaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz