poniedziałek, 19 listopada 2012

Przy Roosevelta 5

Po raz dziewiętnasty zagłębiłam się w rodzinne historie rodziny Borejków. Pochłonęłam najnowszą cześć Jeżycjady niemal jednym tchem. Tak wspaniale pojawić się znowu w ciepłych progach poznańskiego mieszkania na Roosevelta 5. Ilekroć tam wracam czuję wewnętrzną radość z tych spotkań w borejkowej kuchni przy drewnianym stole. Przysłuchuję się z uśmiechem rozmowom domowników, czekam na kolejnych niespodziewanych gości, którzy po trzeszczącej podłodze, przemieszczą się korytarzem pełnym książek, by pojawić się w oświetlonej ciepłym światłem lampy kuchni.  Wspaniale uczyć się z tych spotkań czułości w postrzeganiu codzienności, zerkać w roześmiane oczy bohaterów i uczestniczyć razem z nimi w ich i moim przemijaniu. Starzejemy się razem - znamy się przecież od przynajmniej 18 lat, w których wydarzyło się tyle równoległych historii.

- Wiem, co chcesz mi powiedzieć Milu - uśmiechnął się wzruszony Ignacy Borejko. - Żebym się nie bał śmierci.
- Ja się nie boję, więc i ty się nie bój. Co się stało to się nie odstanie - jak mądrze zauważył lud.
- To nie jest bardzo krzepiące powiedzenie.
- Ależ przeciwnie. 
- Stało się -  i przepadło.
- Nie! - stało się, więc nie może przepaść. Coś co istniało - znika, ale to nie znaczy, że tego czegoś już nie ma. Jest! - tylko inaczej usytuowane. Już się nie odstanie, jest na zawsze.
- Jak twój złoty warkocz.
- Jak rudy Ignaś Borejko. Będzie trwał, nawet gdyby już o nim nikt nie pamiętał. Będzie wbudowany w czas.
- W którąś z warstw czasu (...) Bo jest ich nieskończenie wiele, a wszystkie razem tworzą wieczność

/M. Musierowicz, "McDusia", s.274/



niedziela, 18 listopada 2012

Złote myśli kaznodziejów XVII wieku


„Prowincjałki” Pascala ukazały się drukiem w 1657 roku i szybko stały się ówczesnym bestsellerem. Autor szydzi w swej książce ze zdegenerowanej kazuistyki jezuitów tamtych czasów. I przytacza miedzy innymi takie maksymy duszpasterskie:

- Każdy mężczyzna może iść do burdelu by nawracać tamtejsze upadłe kobiety. Nawet jeśli jest wielce prawdopodobne, że przy okazji zgrzeszy.
- Jest obowiązkiem dawanie jałmużny. Owszem ale tylko z nadmiaru, a na nadmiar nawet król przecież nie narzeka.
- Człowiek staje się mordercą tylko wówczas, gdy podstępnie zabija za pieniądze.
- Mnich pod karą ekskomuniki nie może zrzucać habitu. Z jednym wyjątkiem – do burdelu w habicie wchodzić mu nie wolno.
- Nie grzeszy człowiek, gdy zabija złodzieja próbującego ukraść mu jednego dukata lub więcej.
- Kobieta z dobrego towarzystwa słuszniej niż nierządnica może domagać się pieniędzy za kryjome cudzołóstwo. Gdyż jej ciało jest cenniejsze.
- Jeśli człowiek zawsze przy sobie nosi różaniec, bramy raju zawsze stoją dla niego otworem, niezależnie od tego, co czyni.
- Nie ma obowiązku dotrzymywania przyrzeczeń, których nie zamierzaliśmy dotrzymać od samego początku.
- Jeśli zgrzeszyłeś, twój spowiednik ma obowiązek dać ci rozgrzeszenie, gdy mu powiesz, że swoją pokutę wolisz odbyć dopiero w czyśćcu.

Ach, to były czasy! Takie lektury się pożerało na salonach. Ironia historii sprawiła, że dzieło, które miało walczyć o prawdziwą religię i dobrych księży, stało się obowiązkową lekturą libertynów i niewyczerpanym źródłem do wyśmiewania Kościoła…