poniedziałek, 27 września 2010

Nigdy więcej



Byłam tutaj po raz pierwszy. Ogromna, przejmująca przestrzeń Treblinki. Nie zdecydowano się na rekonstrukcję baraków, torów kolejowych czy miejsca, w którym w ciągu kilkunastu miesięcy, dzień w dzień odbierano w tak okrutny, niewyobrażalny sposób kolejne ludzkie życia. Nic nie byłoby w stanie wyrazić tragizmu tego miejsca. Doświadczamy tu surowości, prostoty i wszechogarniającej ciszy. Otacza nas 17 000 różnej wielkości kamieni, na 216 z nich znajdują się wyryte nazwy miejscowości, z których pochodzili ci, którzy tutaj zginęli. Nic więcej nie potrzeba. Szum drzew, powiew wiatru, szept modlitwy, chłód kamieni. Nigdy więcej.

niedziela, 26 września 2010

Sochaczewscy Żydzi ginęli w Treblince

Żydzi mieszkali w Sochaczewie od średniowiecza. Na przestrzeni wieków liczba wyznawców judaizmu w Sochaczewie stopniowo wzrastała. W 1793 roku żyło tu 997 osób pochodzenia żydowskiego, co stanowiło aż 86% całej populacji. Pod koniec XIX wieku Sochaczew stał się jednym z ważniejszych ośrodków chasydzkich (chasydyzm - żydowski ruch religijny o charakterze mistycznym). W 1883 roku w mieście osiedlił się rabin Abraham Bornstein. Z inicjatywy Bornsteina w Sochaczewie powstała wyższa szkoła religijna. Uznanie przyniosły mu też książki o tematyce religijnej. Wkrótce wokół Bornsteina skupiła się liczna grupa uczniów - chasydów. Dynastię sochaczewskich cadyków kontynuowali jego potomkowie: Samuel i Dawid.

Według spisu ludności z 1931 roku miasto liczyło prawie 11 tyś. ludzi, z czego Żydów ponad 3 tyś. Po zajęciu Sochaczewa przez nazistów, Żydzi zostali poddani licznym represjom. W styczniu 1940 roku na terenie miasta utworzono getto, w którym stłoczono około dwóch tysięcy osób. Cześć Żydów wywieziono do getta w Żyrardowie. Pozostałych w dn. 15 i 16 lutego 1941 roku deportowano do Warszawy, skąd później trafili do obozów zagłady. Holocaust przeżyli nieliczni.

Tyle wiedziałem z historii miasta. Wczoraj uświadomiłem sobie naocznie, że sochaczewscy Żydzi w większości zginęli w obozie zagłady - w Treblince. Upamiętnia ich głaz z napisem "Sochaczew". Nazistowska machina zamordowała tam w sumie około 800 tyś. Żydów z całej Europy.

sobota, 25 września 2010

Jedźcie do Treblinki

Jedźcie do Treblinki
Otwórzcie oczy szeroko
Wyostrzcie słuch
Wstrzymajcie oddech
wsłuchajcie się w głosy wydobywające się tam
spod każdego ziarenka ziemi –

jedźcie do Treblinki
Oni czekają na was, spragnieni głosu waszego życia
znaku waszego istnienia, kroku waszych nóg
ludzkiego spojrzenia
rozumiejącego, pamiętającego
powiewu miłości na Ich prochy –

jedźcie do Treblinki
z własnej, wolnej woli
jedźcie do Treblinki w potędze bólu nad okropnościami
tu dokonanymi
z głębi zrozumienia i serca, które płacze, nie godzi się
wysłuchajcie Ich tam wszystkimi zmysłami

jedźcie do Treblinki
opowie wam tam cisza zielona, złotawa lub biała
niezliczone opowieści
o życiu wzbronionym, niemożliwym – odebranym
jedźcie do Treblinki
spójrzcie, jak czas tam stanął
grzmiące milczenie umarłych
kamieni na model ludzkich postaci w tej głuszy
jedźcie do Treblinki odczuć to przez chwilę –

jedźcie do Treblinki
zasadzić kwiat gorącą łzą, westchnieniem ludzkim
przy jednym z kamieni upamiętnienia zgładzonych
ich popiołami i prochem

Oni czekają na was w Treblince
byście przyszli, wysłuchali ich opowieści unoszących się
w tej ciszy
przynieście Im za każdym razem
wieść o trwaniu waszego życia wtedy zabronionego
o miłości ożywiającej

jedźcie do Treblinki poprzez wszystkie pokolenia
nie zostawiajcie Ich samotnych –

Po powrocie z Polski, 19 września 1986
Halina Birenbaum


Halina Birenbaum (z domu Grynsztejn). Urodziła się w Warszawie. W czasie wybuchu wojny w 1939 roku miała 10 lat. Przeżyła getto warszawskie, w obozie na Majdanku przebywała od maja do lipca 1943 roku, później była więźniarką Auschwitz-Birkenau, Ravensbrück i Neustadt-Glewe. Podczas wojny straciła najbliższą rodzinę: ojca w obozie zagłady w Treblince, matkę na Majdanku, brata i bratową w Auschwitz i wszystkich krewnych. Przeżyła tylko ona i brat. Od 1947 r. mieszka w Izraelu. Jest pisarką, poetką i tłumaczką.

niedziela, 19 września 2010

Muśniecie wiatru

"Czym jest szczęście? Muśnięciem, przebłyskiem w szarzyźnie rzeczywistości. Wiatrem w polu (...) Tak jak Arystoteles mówił, że wieczność dana jest w przebłyskach, tak i szczęście jest na chwilę. Pragnienie, by się stało na zawsze, na zawsze trwało, jest złudzeniem. Bo nie ma nic bardziej kruchego i nietrwałego niż szczęście. Nie ma nic pewnego i wymagającego większej aktywności (...) Czasem szczęściem jest inny człowiek, a czasem samotność. Czasem zmiana, kiedy indziej stabilizacja. Raz miłość, raz jej brak". /prof. Zbigniew Mikołejko/