niedziela, 18 listopada 2012

Złote myśli kaznodziejów XVII wieku


„Prowincjałki” Pascala ukazały się drukiem w 1657 roku i szybko stały się ówczesnym bestsellerem. Autor szydzi w swej książce ze zdegenerowanej kazuistyki jezuitów tamtych czasów. I przytacza miedzy innymi takie maksymy duszpasterskie:

- Każdy mężczyzna może iść do burdelu by nawracać tamtejsze upadłe kobiety. Nawet jeśli jest wielce prawdopodobne, że przy okazji zgrzeszy.
- Jest obowiązkiem dawanie jałmużny. Owszem ale tylko z nadmiaru, a na nadmiar nawet król przecież nie narzeka.
- Człowiek staje się mordercą tylko wówczas, gdy podstępnie zabija za pieniądze.
- Mnich pod karą ekskomuniki nie może zrzucać habitu. Z jednym wyjątkiem – do burdelu w habicie wchodzić mu nie wolno.
- Nie grzeszy człowiek, gdy zabija złodzieja próbującego ukraść mu jednego dukata lub więcej.
- Kobieta z dobrego towarzystwa słuszniej niż nierządnica może domagać się pieniędzy za kryjome cudzołóstwo. Gdyż jej ciało jest cenniejsze.
- Jeśli człowiek zawsze przy sobie nosi różaniec, bramy raju zawsze stoją dla niego otworem, niezależnie od tego, co czyni.
- Nie ma obowiązku dotrzymywania przyrzeczeń, których nie zamierzaliśmy dotrzymać od samego początku.
- Jeśli zgrzeszyłeś, twój spowiednik ma obowiązek dać ci rozgrzeszenie, gdy mu powiesz, że swoją pokutę wolisz odbyć dopiero w czyśćcu.

Ach, to były czasy! Takie lektury się pożerało na salonach. Ironia historii sprawiła, że dzieło, które miało walczyć o prawdziwą religię i dobrych księży, stało się obowiązkową lekturą libertynów i niewyczerpanym źródłem do wyśmiewania Kościoła… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz