sobota, 30 czerwca 2018

Oczekiwanie


Przenikasz i znasz mnie, Panie, (...)
Ty bowiem stworzyłeś moje wnętrze 
i utkałeś mnie w łonie mej matki.
Sławię Cię, żeś mnie tak cudownie stworzył; 
godne podziwu są Twoje dzieła 
i duszę moją znasz do głębi.
Nie byłem dla Ciebie tajemnicą, 
kiedy w ukryciu nabierałem kształtów

/Psalm 139/

Doświadczam tajemnicy, którą tak trudno ująć w słowa. W moim wnętrzu dzieje się cud.

Bóg utkał nowe życie, które rośnie we mnie. Zostaliśmy zaproszeni przez niego do przygody życia. Budzę się codziennie już od ponad 160 dni z myślą, że siedzi we mnie jak w skarbcu mały człowiek. Początkowo niewidoczny, schowany, cichy i tajemniczy. Pierwsze marcowe usg: na ekranie zobaczyłam mające niecały centymetr maleństwo, któremu jak szalona migotała kropeczka - serce. 

Wychodziłam z przychodni na szarą, marcową ulicę z łomotem serca, ściskającym mnie w środku wzruszeniem i jakimś takim niedowierzaniem, że to się wszystko dzieje i nie jest snem. Wracałam do codziennego życia, do pracy i różnych obowiązków, które przerywały w ciągu dnia co jakiś czas momenty nagłego olśnienia - przecież zostanę mamą, rośnie w mnie Maluch. Aaaaaa!!!!

Nic nie widać, nic nie czuć. Dzieje się tajemnica. Bardzo skomplikowana tajemnica. Twórcze, Boskie misterium. Ależ to wymyślił wszystko cudownie. A jeszcze bardziej się zachwycam na samą myśl, że przecież to samo działo się ze mną, z nami. Byliśmy schowani przed światem w naszych Mamach i powstawaliśmy, rośliśmy w bezpieczeństwie i nieodgadnionej jakiejś błogości.

Zdecydowaliśmy się mówić o tym naszym małym Bąbelku od razu. Nie czekać, nie ukrywać. Cieszyć się niezależnie od tego co by się miało dziać. Tyle dobrych słów na nas spłynęło zewsząd, serdeczności i wzruszeń.

Kolejne usg w połowie kwietnia. Czekanie na wizytę. Na spotkanie, w którym jakby nie patrzeć będziemy podglądaczami. Zobaczyliśmy na ekranie małą istotę zwiniętą w kulkę, zupełnie jak jeż, która dopiero po kilku mocniejszych dotknięciach mojego brzucha nagle rozkwitła, rozwinęła się, wybuchła, rozprostowała skrywane rączki i nóżki i jak ryba w wodzie zaczęła się wyginać na wszystkie strony. Wiercipięta w kształcie człowieka. Z łomoczącym sercem, które mogliśmy usłyszeć. Pomachała nam.

Z ciągłym niedowierzaniem dotykam swojego brzucha, który jak mała, nadmuchana piłeczka przyczepiona pod piersiami w ciągu ostatniego miesiąca pokazał się pięknie światu. Gdy wpadłam na chwilę do mojej siostry, mały P. przywitał mnie radośnie słowami: Ciocia, ale masz brzuch! A większa T. przybiegła do mnie i zaczęła mnie po nim głaskać i całować z niepohamowanym zachwytem wykrzykując: Ale Dzidzia urosła! I do tego wszystkiego moja siostra O. - mama czwórki dzieci - która patrzy na mnie za każdym razem, gdy się widzimy z taką ogromną czułością pomieszaną z jakimś rodzajem wzruszenia i niedowierzania. Uśmiecha się i mówi: Ojej... moja siostra jest w ciąży!

Leżąc wieczorem w łóżku, wsłuchiwałam się w siebie, w moje zmieniające się ciało. Jak to będzie coś poczuć? Jakiś ruch? Dowód obecności inny niż zdjęcie uchwycone na usg zupełnie jakbyśmy byli jakimiś paparazzi. I jest. Czuję. Dostałam taki prezent pod koniec maja. Jakby zamknięte we mnie wodne bąbelki, wypuszczane w wodzie bańki powietrza rozbijające się o wnętrze mojego brzucha, muśnięcia, nieco łaskoczące, przyjemne puknięcia odczuwane w różnych miejscach, takie pukanie ze środka. Wyobrażam sobie tego Malucha zapamiętanego z ostatniego usg. Tę kulkę przemieniającą się w mikro-człowieka machającego rękami i nogami. Ciekawe co on tam porabia.

Nie zajmujemy się szykowaniem pokoju dla dziecka czy szukaniem ubranek i wózka. Obdarowani zostaliśmy rosnącym w brzuchu Maluchem i ogromną dawką spokoju. Nie wybiegamy w przyszłość. Żyjemy razem, we trójkę, tu i teraz. Cieszymy się każdym dniem. Każdą zmianą we mnie. Na całą resztę przyjdzie czas. Po co się spieszyć.

Ostatnie usg - w połowie czerwca. Kolejne, wyczekane podglądanie. Z tyłu głowy, mimo naszego spokoju, zawsze jakaś obawa, czy Maluch zdrowo się rozwija. Ale jest dobrze. Po raz drugi już słyszymy od lekarki, że jest małą, ruchliwą Dziewczyneczką. A na ekranie widzimy jej zabłąkany uśmiech.