wtorek, 24 listopada 2009

Między konformistą a kapitanem

Człowiek współczesny nie przestał być istotą religijną, bo żadne najdoskonalej sprawne narzędzie nie ochroni go przed lękiem i nie wyjaśni mu nigdy sensu istnienia. Człowiek współczesny - twórca i użytkownik cywilizacji technicznej - kroczy natomiast ku coraz szerszym horyzontom zwątpienia. Nie ten, oczywiście, który rzeczywistość swojej epoki przyjmuje zawsze jako jedyną i absolutną normę. Nie konformista wszystkich czasów, znajdujący pełne ukojenie w automatyzmie sakramentów i nienaruszalności zawarowanych autorytetem prawd. Lecz kierunki rozwoju kultury nie od konformistów zależą. Konformiści żyją poza czasem, nie przyczyniają się bowiem do jego przemian.
Jan Józef Szczepański, Przed nieznanym trybunałem.

Zapamiętaj to sobie: Uważanie siebie za ofiarę przeszłości to doskonała strategia dla dozgonnego życia w cierpieniu i nieszczęściu. Uznanie siebie samego za kapitana Twojego życia krzesze jednak siłę i wolę zmiany tego nastawienia. Cóż Cię razi i co stoi na przeszkodzie ukształtowania Twego życia wedle Twoich własnych wyobrażeń! Każdy dzień niesie z sobą szansę na zbudowanie i urządzenie życia na nowo. Skorzystaj z niej!
ks. Alfons Józef Skowronek, Tygodnik Powszechny, 46/15 listopada 2009

Gdzieś pomiędzy tymi dwoma cytatami krążą ostatnio moje myśli. Między postawą konformisty a kapitana swego losu. A co jeśli jesteśmy wszystkim tym po trochu? Konformiści, płynący z prądem nurtu epoki, trochę religijni, lecz w głębi słabo wierzący, wtłoczeni w ramy rytów i raz na zawsze ustalonych prawd, nie pytający o istotę, wątpiący w możliwość zmiany, a jednak raz po raz chwytający za ster swojego życiowego okrętu, by zaraz potem ustawić się rufą do wiatru...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz