poniedziałek, 1 stycznia 2018

Noworoczna wdzięczność

Za oknem już ciemno, siedzimy w ciepłym, przytulnym pokoju naszego domowego azylu. Zajęłam ulubione miejsce na kanapie. Zerkam na rozświetloną małymi lampkami choinkę w doniczce, która stoi pod ścianą na podłodze. Spoglądam na zaczytanego ukochanego K. , który siedzi w fotelu naprzeciwko mnie.

Na stoliku między nami jest gorąca, pachnąca świąteczna herbata, jest światełko małej świeczki, są dobre czekoladki i drewniana miseczka z orzechami i daktylami. Otacza nas muzyka - jeszcze gra ostatnia dziesiątka trójkowego topu wszechczasów. Z głośników sączą się nuty piosenek, które towarzyszą nam już tyle lat. Starzy muzyczny znajomi. Spokój, niespieszność. Pierwszy dzień Nowego Roku.

Za nami sylwestrowe, kameralne spotkanie u przyjaciół, długie nocne rozmowy przy winie o uczuciach, życiu, marzeniach i planach, szczere i prawdziwe. Nikt nie udaje. Pozostajemy niedoskonali i śmiejący się z siebie. Spotkanie zakończone wspólnym bardzo późnym śniadaniem pachnącym nieoczekiwanie wbrew mokrej szarości za oknem - makaronem z truskawkami. Potem popołudniowy spacer na Starym Mieście uliczkami uciekającymi od tłumów oraz kawa i herbata w znajomej kawiarni. Dobra Eucharystia u Dominikanów na Freta. I powrót do naszego miejsca na ziemi.

Zapełniamy je naszą czułością, bliskością, słowami. Pielęgnujemy Miłość. Dzisiaj rozpiera mnie ogrom wdzięczności. Za wszystko, co nam zostało dane, czego doświadczamy, co wydarzyło się w zamkniętym już kilkanaście godzin temu roku 2017, o co jesteśmy mądrzejsi, za całe nasze życia, za rodziny, za przyjaciół, za pracę, za podróże, za spacery, za lektury, za spotkania, za zdolności, za nasze domowe miejsce na ziemi. Za błędy i beznadzieje też. Za to, że możemy je sobie wytykać i z codziennym trudem pracować nad sobą wzajemnie. 

Wchodzenie w Nowy Rok to dla mnie i K. także świętowanie naszego poznania. Spojrzeliśmy na siebie niespodziewanie w sylwestra przełomu wieków. A jutro - 2 stycznia minie 16 lat, odkąd jesteśmy razem. To już długa wspólna, piękna droga. Ogromna wdzięczność za bliskość i miłość, wspólne życie. Niczego nam nie brakuje. Jesteśmy przez Boga obdarowani szczęśliwością. Troszczymy się o nią z wdzięcznością. 

K. szeleści co kilka chwil przewracanymi kartkami książki. Czyta cudowne, czułe miłosne listy Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza, chichocze co i rusz. Skończyła się muzyka. Ja stukam na klawiaturze. Czy da się wystukać tak ogromną radość i szczęście? 

Zachwytów codziennością i wdzięczności - tego nam wszystkim życzę na Nowy Rok. Żyjmy bardziej.

***
Bóg codziennie i o każdej godzinie w rzeczywisty i duchowy sposób rodzi się przez łaskę i miłość w każdej duszy dobrej  /Jan Tauler OP (1300-1361 r.)

2 komentarze:

  1. Haniu, tak pięknie opisałaś ten Wasz czas spędzany razem, że chciałabym w tym pokoju, gdzieś w kąciku, zasiąść niewidzialna i napawać się tą atmosferą, ciepłem i miłością! Życzę Wam wielu takich momentów, niech trwają, bo nadają sens życiu! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola Leszczyńska3 stycznia 2018 10:38

    Haniu i Konradzie życzę Wam dalszego wspólnego szczęścia w związku i tak wspaniałego zgrania dusz jak dotychczas.
    Haniu, dziękuję za ten fenomenalny i bardzo uczuciowy blog.

    OdpowiedzUsuń