sobota, 23 sierpnia 2014

Trzy lata

Patrzyłam dzisiaj na daty widoczne na grobowej tablicy i aż nie mogłam w głowie pomieścić, że upływają właśnie dzisiaj już trzy lata od naszego ostatniego spojrzenia, dotyku i bliskości. 

Z Twoim odejściem zrobiła się taka dziura, luka w kole naszego toczącego się dalej życia. Nie da się jej zakleić, zasypać, naprawić. Jest i powoduje u mnie ciągle kłujący ból przy kolejnych obrotach dni, miesięcy. Zapamiętałam Cię cierpiącą i mówiącą przez łzy odchodzenia, że będziesz zawsze nas kochać. Pomimo wszystko. Tego się trzymam. 

Trzy lata. To wiele naszych rodzinnych spotkań, w czasie których łapałam się na tym, że zrobiłabym Ci herbatę czy nałożyła ciasta. Tyle prób kontynuacji rodzinnych, genealogicznych opowieści i tyle moich wątpliwości, pytań. I  momentów, że już prawie słyszałam Twój głos dający na nie gotową, pewną odpowiedź. Tak dużo przedmiotów wokół, które przypominają o tym, że gdyby nie Ty, nigdy nie pojawiłyby się w naszym domu, bo sprezentowanie ich nam było powiązane z Twoją myślą i troską. Ogrom codziennych, domowych czynności, które wykonuję właśnie tak, jak mnie nauczyłaś, a patrząc na swoje dłonie widzę często Twoje...

Odwiedziliśmy Cię dzisiaj razem, w komplecie Ci najbliższych. Mała B. postanowiła między zniczami ułożyć specjalnie dla Ciebie kilka zielonych jeszcze żołędzi, które skrupulatnie wybrała spośród Tych spadających z drzew.

Zamknęłam oczy i przypomniało mi się to: zawsze na pożegnanie mnie przytulałaś, choć raczej wyglądało to jakbym ja bardziej przytulała Ciebie jako wyższa o ponad dwadzieścia centymetrów. Obejmowałaś mnie w pasie, a ja Ciebie w ramionach, Twoją głowę miałam pod szyją, a Twoje włosy łaskotały mnie w brodę. Odchylałaś głowę do tyłu i tak śmiesznie przewracałaś oczami przesyłając mi jednocześnie buziaki ustami złożonymi w dzióbek. Zawsze mnie to rozczulało i  bawiło. Taki rytuał bliskości.

Już trzy lata. Jest jeszcze coś. Ten trzeci rok przynosi cudownie trzecie, małe życie. Teraz kiedy piszę te zdania na świat coraz bardziej energicznie wybiera się z bezpiecznego brzucha mojej siostry O. pewien odważny Maluch. Chwilę temu miała jechać do szpitala jak to powiedziała O. „bo przygodę czas zacząć”. Koniec, początek, życie, koło... Mamo, lada moment zostaniesz kolejny raz Babcią!

1 komentarz:

  1. Pamiętam o Tobie Haniu przez cały czas, ale wczorajszy dzień był szczególny. Od rana na nic nie miałam ochoty i tak praktycznie przez cały dzień. Dzień wcześniej, poruszona na Fb zupełnie przypadkowo sprawa genealogii, przywołała Hanię, która wykonała największą pracę w tych naszych poszukiwaniach korzeni rodzinnych. Z Jej odejściem wszystko się skończyło. Już nie ma osoby, która napędzała mnie do działania. Haniu, miałyśmy ze sobą tylko kilkuletni kontakt, ale będziesz ze mną już do końca. Danka.

    OdpowiedzUsuń