niedziela, 1 kwietnia 2012

Spotkanie

"Czyli jutro o 12.30 spotykamy się przy grobie Mamy. Do zobaczenia, pa". Tym zdaniem skończyłam dzisiejszą rozmowę z moją siostrą. Odłożyłam telefon i spojrzałam na Konrada siedzącego po przeciwnej stronie stołu. Patrzył na mnie dziwnie. "Ależ to zabrzmiało....." - powiedział patrząc na mnie smutno. Dopiero w tym momencie popłynęły mi dwie gorące, wielkie jak szkliste grochy łzy i przeturlały się szybko po policzkach, załaskotały przy spadaniu z brody. Dwa, ciemne, mokre ślady na jasnej bluzce.

Właśnie, jak to brzmi... Spotkamy się u Mamy przy grobie... Jak to bardzo boli. Dlaczego to musi być Twój nowy dom? To jest ciągle takie nierzeczywiste. Dopiero wypowiedziane głośno słowo "grób" zawisa w powietrzu tuż nad głową, staje się coraz bardziej namacalne, kłuje, uwiera i powoduje wewnętrzne cierpienie.  Dlaczego nie mogę do Ciebie, Mamo, wpaść na herbatę? O ile bardziej wolałabym spotykać się z Tobą gdzie indziej. Tak bardzo mi Ciebie brakuje. 

Dzisiaj miałam dziwny sen. Pochylałam się nad umywalką w łazience by obmyć twarz chłodną wodą. Gdy podniosłam się i spojrzałam w lustro, zobaczyłam Twoje oczy, a potem cała moja twarz stała się bardzo, ale to bardzo podobna do Twojej. Patrzyłam na siebie - Ciebie, dotykałam swojej - Twojej twarzy i czułam ogromne zadziwienie. Jak to możliwe, przecież nigdy nie byłam do Ciebie tak podobna?!

Obudziłam się, ale zapamiętałam ciepłe, kochające spojrzenie Twoich, a przecież moich oczu. Jutro staniemy nad Twoim grobem, zapalimy znicze, przyniesiemy Ci kwiaty i ciągle będziemy niedowierzać, że nie będziesz z nami w te kolejne już zbliżające się wielkimi krokami Święta. Przecież jeszcze przed chwilą planowałyśmy co jest do przygotowania na Wielkanoc. Miałaś coraz mniej siły, ale dużą ilość mazurków piekłaś sama, stosując do tego jakąś cudowną siłę. Mówiłaś: "To chyba moje ostatnie Święta, chcę byśmy byli wszyscy razem, by było pięknie". Słyszę to jeszcze wyraźnie i przypominam sobie Twój uśmiech przez łzy, gdy siedziałaś za wielkanocnym, zatłoczonym stołem zerkają na wszystkich i wszystko. Chłonąc to spełnione świąteczne marzenie pomimo fizycznego bólu, który był Twoim drugim ja... Jutro porozmawiamy o przygotowaniach do Wielkanocy, jesteśmy umówione. Jutro. U Ciebie na grobie.

3 komentarze:

  1. Jakie to dziwne, dzisiaj rano znowu pomyślałam o Haniu, że bardzo brakuje mi naszych rozmów mailowych i Jej rad, które zawsze podnosiły mnie na duchu. Myślę,że ten stan będzie trwał jeszcze bardzo długo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem ile może ważyć moja lekka jak piórko myśl. Taka myśl, która ma przynieść komuś ulgę, ukojenie, spokój. Ta myśl ma się pewnie jak sekunda do wieczności. Nie wiem czy taka lekka jak piórko myśl jest w stanie ukoić nieskończoność tego, co czujesz. Nie wiem, ale wysyłam taką myśl do Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Każda myśl, lekka jak piórko, współczująca, kojąca, każda myśl Czytelnika jest bezcenna i ważna. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń