czwartek, 23 sierpnia 2018

Siedem lat

Kolejny, już siódmy rok bez Niej. Przegalopował. Bogaty. Szłam w odwiedziny do Mamy cmentarną aleją, szłam - niosąc w sobie nienarodzone jeszcze Życie, które coraz bardziej rozpycha się we mnie. Towarzyszyła mi intensywna myśl, że idąc tak wśród tej sierpniowej zieleni i chłodu kamiennych pomników, jestem otoczona zewsząd, ze wszystkich stron - tysiącami żyć już zakończonych. Istniejących inaczej. Niezwykła tajemnica naszego na świecie pojawiania się i odchodzenia. 

Stałam nad Jej grobem i myślałam, że oto pośredniczę właśnie w spotkaniu dwóch niewidzialnych, ale powiązanych ze sobą istnień. Babcia i Wnuczka.

Siedem lat, a jakby chwilę temu. Za kilka minut będzie 23.23. Godzina, którą widzieliśmy wtedy z Tatą na zegarku, w pokoju, w którym przy nas odeszła. Godzina, którą powtarzaliśmy szeptem wiedząc, że odtąd zmienia się nasz świat. Godzina końca Jej życia. 

Mamo, brakuje mi Ciebie bardzo. Wyobrażam sobie jak siedzimy razem na kanapie i dotykasz swoją dłonią mojego brzucha, a w nim fikającego coraz bardziej Bąbla Wiercipiętę. Uśmiechasz się czule. Kiedyś Ty nosiłaś taką właśnie mnie w sobie. Patrzysz mi w oczy z radością i szepczesz: Ale się cieszę, Myszeczko, wreszcie będziesz Mamą!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz