piątek, 6 grudnia 2013

Siostra

Z niecierpliwością czekałam na jej pojawienie się na świecie. To był taki niezwykły mikołajkowy prezent, lepszy niż wszystkie inne, jakie kiedykolwiek dostałam. Pamiętam, że gdy jako mała, niecierpliwa 3,5-letnia dziewczynka czekałam na to, by zjawiła się w domu przywieziona przez Rodziców ze szpitala, bawiłam się siedząc w jakimś kartonowym pudle, pogubiłam gdzieś swoje kapcie i na dodatek na kilka strasznych chwil nagle zabrakło prądu. Babcia rozjaśniała zimową ciemność popołudnia świeczkami. Kiedy została przyniesiona do pokoju i mogłam na nią spojrzeć to od razu się tak zachwyciłam, że miałam ochotę ją ściskać i nosić na rękach. Mama stanowczo mi wtedy zabroniła, co potem do końca jej trochę wypominałam – choć obydwie dobrze wiedziałyśmy, że moje zapędy tamtego dnia, gdy po raz pierwszy zobaczyłam na świecie moją małą siostrę – nie były bezpieczne.  

Gdy pojawiła się w moim świecie ta dziewczynka, nic już nie było takie samo. I to jest najpiękniejsze! Tyle bogactwa się wraz z nią pojawiło, tyle beztroskiego śmiechu, wspólnych zabaw, tyle złości i łez, a potem tyle najczulszych siostrzanych przytuleń i buziaków z cyklu „przepraszam, już więcej nie będę”, tyle irytacji, gorzkich słów prawdy powiedzianej prosto w nastoletnie oczy. 

Był wspólny pokój, który w pewnym momencie podzieliłyśmy sprawiedliwie na połowę niewidzialną dla innych linią demarkacyjną. Pozwalała nam ona być obok siebie i jednocześnie ze sobą. Co jakiś czas zamieniałyśmy się tymi połowami przenosząc wszystkie swoje rzeczy z jednej na drugą – tak jakby każda z nas wprowadzała się do innego zupełnie pokoju. Były zabawowe pokazy mody, śpiewanie do mikrofonów z plastikowych kręgli lub grubych flamastrów. Było przeszkadzanie sobie w odrabianiu lekcji grą na drewnianym flecie, co doprowadzało ją albo mnie do bezsilnej złości i płaczu. Było pilnowanie się wzajemnie na podwórku, spędzanie całych dni zimowych ferii na osiedlowym lodowisku i rozgrzewanie zmarzniętych rąk, a w lecie niekończące się skakanie w gumę. Wspólne wakacje, przegadane wieczory i wspólne tajemnice.  Wzbogacające ostre różnice zdań, dające obu stronom do myślenia. Zawsze jednak pewność siostrzanej obecności i pomocy, bliskość i wsparcie. 

Razem przeszłyśmy właśnie równo 30 lat życia. Olu! Olucho! Olku! Ol! Ty moja Siostro Kochana! Dziękuję Ci za ten cały nasz wspólny czas. Z okazji Twoich pięknych, kształtnych, bo okrągłych urodzin życzę Ci tego, byś czuła się każdego dnia szczęśliwa! Niech patrzenie na Twoje Małą B. i Malutką T. przypomina Ci to nasze całe bogactwo, którego nie da się tak prosto opisać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz