piątek, 30 marca 2012

Siostra Rafaela

Najpierw za pośrednictwem poczty elektronicznej, a potem osobiście poznałem siostrę Rafaelę Urszulę Nałęcz. Wszystko to przy okazji organizacji IX Zjazdu Gnieźnieńskiego. Niepozorna, niemłoda już kobieta z radosnymi oczami i pięknym szczerym uśmiechem na twarzy. Jedliśmy razem obiad w zjazdowej stołówce, rozmawialiśmy, a ja myślałem o tym jak wiele jest w stanie zdziałać energia jednej osoby. Taki oto skrócony biogram przygotowaliśmy o niej do materiałów przeznaczonych dla uczestników Zjazdu. 

S. Rafaela Nałęcz FSK – ur. 1934. Misjonarka ze Zgromadzenia Franciszkanek Służebnic Krzyża. Pracowała w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Laskach. Po wprowadzeniu stanu wojennego zaangażowana w prace Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom. W 1989 r. utworzyła w Indiach pierwszą placówkę misyjną swojego zgromadzenia. Od 2002 r. pracuje w Afryce, najpierw w RPA. W roku 2006 założyła w Kibeho w Rwandzie placówkę misyjną z ośrodkiem szkolno-wychowawczym dla niewidomych. W roku 2011 została laureatką nagrody „Pontifici – Budowniczemu Mostów” przyznawanej przez warszawski Klub Inteligencji Katolickiej.

Przypomniałem sobie o niej dziś wieczorem u św. Marcina, w kościele, który sąsiaduje z klasztorem, gdzie żyją i pracują siostry z tego samego zgromadzenia. Patrzyłem na młode zakonnice krzątające się po świątyni, usługujące ludziom i pomagające w liturgii. To spośród nich z czasem wyłoni się kolejna s. Rafaela, która wyjedzie gdzieś daleko, by zajmować się niewidomymi dziećmi zgodnie ze swoim powołaniem i w zgodzie z charyzmatem swego zgromadzenia. Ale większość z nich zostanie tu w Polsce, w podwarszawskich Laskach, by prowadzić to niezwykłe dzieło, które od 90 lat kwitnie na skraju Puszczy Kampinowskiej. 

Ojciec Tomasz Dostatni mówił dziś bardzo ciekawie, ale czasem jest tak, że o wiele bardziej niż słowa przemawia do nas postawa, przykład drugiego człowieka. I tak s. Rafaela, która już zapewne wróciła do swojej afrykańskiej misji, stała się dla mnie zdalną rekolekcjonistką. 

W tym samym też kontekście przypomniałem sobie dewizę bp. Jana Chrapka: "Idź przez życie tak, aby ślady twoich stóp przetrwały Cię!" Ślady stóp s. Rafaeli z pewnością ją przetrwają. 

czwartek, 29 marca 2012

Boskie szachy

Był luty roku 1982, gdy do czeskiego więzienia trafił Dominik Duka, dominikanin, który dziś jest praskim metropolitą, prymasem Czech i od niedawna kardynałem Kościoła katolickiego. W tym samym więzieniu spotkał Vaclava Havla, dramaturga i politycznego skazańca, który kilka lat później został prezydentem Czechosłowacji. Wiele ze sobą rozmawiali i szybko zaprzyjaźnili się. O dziwo to Havel był tym, który zainicjował wspólne odmawianie różańca na obowiązkowym spacerniaku. 

W więziennej rzeczywistości odprawianie mszy było niezwykle trudne. Zbliżały się Święta Wielkanocne i szukano sposobu jak tu w sposób religijny i liturgiczny przeżyć ten wyjątkowy czas. Wtedy Havel wpadł na genialny pomysł, by liturgię eucharystyczną odprawić w ramach kółka szachowego, do którego razem z ojcem Duką należeli. A była właśnie Wielka Sobota.

Szczęśliwie się złożyło, że w szachy grał z nimi Josef Vlcek, stary więzień okresu stalinowskiego, który miał już doświadczenie w tajnych celebracjach i który ponadto obdarzony był genialną pamięcią. Dzięki jego pomocy szachownica stała się sekretnym ołtarzem. Niby grali w szachy, a faktycznie odprawiane było misterium Paschy. Vlcek wyrecytował z pamięci prawie bezbłędnie biblijne teksty mszalne i odśpiewał exsultet, a o. Duka recytował z pamięci teksty liturgiczne. I tak oto w mrocznym komunistycznym więzieniu, nad szachownicą wydarzyło się boskie misterium męki, śmierci i zmartwychwstania. 

Historię tą przypomniał kardynał Duka w grudniu ubiegłego roku podczas pogrzebu Havla, a dziś w warszawskim kościele św. Marcina przywołał o. Tomasz Dostatni OP, który głosi tu rekolekcje. Podaję ją tu dalej, bo warta uwagi. A ciąg dalszy refleksji wyniesionych ze wspomnianych rekolekcji nastąpi zapewne jutro. Zatem do jutra!

środa, 21 marca 2012

Maleństwo

Już z nami jest całą sobą. Trafiła na ten świat 14 marca o godzinie 5.10. Ważące 3440 g i długie na 54 centymetry życie jest już tu z nami. Nowe, cudowne istnienie.Witamy Cię na świecie Maleńka A.! Opatulona kocykiem, drzemiesz słodko w ramionach Mamy O. Nieświadoma  jesteś jeszcze zupełnie ogromu świata, który jest na około. Teraz tylko bliskość, ciepło, bezpieczeństwo matczynych ramion, czułość w głosie, słodki sen, zapach i smak mleka - tylko to się liczy. Nic więcej nie jest Ci potrzebne. 

Tyle jeszcze będziesz musiała się nauczyć. Jesteś na początku drogi, po której będą Cię powoli wiodły Twoje stópki, i mała dloń wtulona w dłoń Rodziców. Piękno świata, radość życia, małe cuda codzienności, ale i prawdziwy smutek i ból istnienia to wszystko jeszcze przed Tobą. Dopiero zaczynasz swoją  ziemską przygodę, która jest jedyna i  niepowtarzalna, wiesz? Witamy Cię w naszym niezwykłym świecie. 

Nie mogę się na Ciebie napatrzeć i czuję się obezwładniona kosmosem tego, co jeszcze jest przed Tobą. Ale będziesz miała opiekę i pomoc. Malutka B., która siedziała na moich kolanach z zapałem układając kolejne domki z klocków lego, nagle spojrzała uważnie na swoją mającą zaledwie kilka dni siostrę. Niewiele się zastanawiając porzuciła zabawę, porzuciła moje kolana. Podeszła cichutko do Mamy O. trzymajacej Maleńką A., po krótkim wahaniu wyciągnęła swoją malutką rączkę i delikatnie, leciutko pogłaskala  kilka razy czarne, miękkie włoski na główce śpiacej, młodszej siostry i wyszeptała Tosia o-bu-dź się, o-bu-dź się.  Tak, masz racje B.- obudź się Maleństwo - przecież czas zacząć żyć!

środa, 7 marca 2012

Gdy ciało uwiera

Bliski kontakt z osobą chorą i cierpiącą stał się najważniejszym czasem w moim życiu. Najtrudniejszą i zarazem najpiękniejszą lekcją życia, którą mogłam otrzymać od Mamy....
Od wielu lat odwiedzam raz w tygodniu pewną dziewczynę (...) Nigdy sama nie zje, nigdy sama nie wstanie, nie umyje się, nie skorzysta z toalety, nie wykona żadnych zwykłych, codziennych czynności...
Moja Babcia starzała się pięknie. Do ostatnich swoich dni pozostawała elegancką, dbającą o siebie straszą panią, która nie pokaże się ludziom z niezakręconymi wcześniej siwymi włosami...

Zapraszam do lektury tekstu, który powstał na potrzeby internetowych rekolekcji wielkopostnych Laboratorium WIĘZI i portalu DEON.pl: czytaj tutaj