Siwa Dolina
6 lat temu
"Miasta Południa budzą się późno, ale do nocnych godzin żyją intensywnie, w nieustannym podnieceniu, w wiecznej gorączce. Prawdziwe życie toczy się na ulicy. Dom jest miejscem, gdzie ludzie rodzą się i umierają, gdzie płodzą dzieci, odprawiają sjesty, dzielą posiłki, chronią się przed deszczem i chłodem. Ale cała aktywność, od świtu do zachodu słońca, skierowana jest na zewnątrz; wszystko to, co naprawdę ważne, dzieje się w pełnym słońcu, na ulicy, wśród ludzi" /Adam Wodnicki, Spotkanie, "Zeszyty Literackie" 2011-1/.
dziesiątej wieczorem wraz ze znajomym włoskim dziennikarzem zapragnęliśmy porozmawiać przy szklaneczce czy kieliszku jakiegoś polskiego trunku. Arnaldo wyjeżdżał następnego ranka do Warszawy, a potem do Włoch, był to więc ostatni moment na pogaduchy. Wyszliśmy zatem na cudownie odrestaurowany zamojski rynek, było dość ciepło jak na polski marzec i poczuliśmy się przez chwilę, jak w Padwie - bowiem na tym właśnie włoskim mieście wzorowali się podobno XVI-wieczni architekci Jana Zamoyskiego. Była to jednak tylko krótka chwila. Gdy rozejrzeliśmy się dokoła, ze zdziwieniem zauważyliśmy, że po pierwsze zamojska Starówka o tej porze jest prawie kompletnie wymarła, a po drugie, że pobliskie lokale są już nieczynne... Jakiż nieprzyjemny to musiał być zawód dla młodego południowca - Arnaldo.