poniedziałek, 23 czerwca 2014

Tatusiowie

Dzisiaj Dzień Taty. Postanowiłam wydobyć dwa zdjęcia, które znalazły się w pięknym albumie jaki dostaliśmy w niezwykłym prezencie ślubnym od mojej siostry O. Oglądanie go w czasie naszego ślubnego przyjecia nie było dobrym pomysłem, bo chlipałam ze wzruszenia i przez jakiś czas wygladałam jak czerwonooka żona pana królika. Album ten zaczynał się narodzinami K., potem moimi i pokazywał nasze osobne życia, które w cudowny sposób dążyły do momentu, gdy splotły się w jedno- wszystko ilustrowane zdjęciami z dzieciństwa, fragmentami wierszy, cytatami z Pisma Świętego czy tekstów ulubionych piosenek. Bystre oko mojej Siostry wytropiło w rodzinnych albumach, w całkowitej tajemnicy przed nami, różne podobne elementy, które zestawione obok siebie wybrzmiewaja jeszcze mocniej. Na jednej ze stron albumu znajdują się takie dwa zdjęcia. 




Właśnie one przyszły mi do głowy dzisiaj rano. Ileż jest w nich piękna! Tatusiowie nasi jesteście najlepsi! Widzicie to co uchwycone zostało na tych zdjęciach? Chmura uczuć. Duma, czułość, zamyślenie, troska, delikatność, siła i poczucie bezpieczeństwa. Mieszanina ucząca życia, którą nas obdarowaliście. Dzisiaj ktoś powiedział, że ojcostwo na zawsze w nas, dzieciach pozostaje i jest dla nas szkołą tego jak prawdziwie kochać. Za to Wam dzisiaj dziękujemy! Wasze Dzieciaki :) 

sobota, 7 czerwca 2014

Klasztorny ogród


Spotkanie dużego grona ludzi w klasztornym ogrodzie, ukrytym przed wzrokiem przechodniów za wysokim murem oplecionym dzikim winem. Duży teren, jak skarb ukryty w mieście, niewidoczny dla tych, którzy go nie szukają.  Ja wraz z innymi byłam zaproszona, by przekroczyć jego bramę. Zadbane rabatki, kilka zagonów winorośli pnących się w górę, miękkie, trawiaste ścieżki prowadzące do zielonej i nieco dzikiej części będącej sadem. Piękne słoneczne światło przesączało się przez liście drzew czereśni, na gałęziach jeszcze niedojrzałe owoce. Są i śliwy, i jabłonie, i grusze. Jest atmosfera zupełnie oderwana od miejskiej rzeczywistości, którą zostawiliśmy za murem otoczonym dębami, porzuciliśmy ją przekraczając furtkę.  

Powód spotkania – wspólny, przedwakacyjny grill. Pogoda piękna – ciepło, sielsko, cudownie. Na początku było dużo ludzkiej krzątaniny przy szykowaniu wspólnego poczęstunku,  rozstawianiu ogrodowych krzeseł, rozpalanie paleniska i ogniska. Radość wspólnego biesiadowania. Gwar głosów rozpływał się coraz bardziej po ogrodzie. Ludzie zaczynali się gromadzić w mniejszych i większych grupkach.  Szelest liści rozgrzanych słońcem, powiew wiatru, rozmowy zlewające się w jeden niezwykły, dźwiękowy utwór. 

I naraz słyszymy krzyk: „Mamoo! Maaamooo!”  Od strony głównej ścieżki biegnie chłopak na oko szesnastoletni.  Widać było z daleka, że pomimo swojego całego rozpędzenia  biegnie nieporadnie. Kołysze się raz na jedną, raz na drugą stronę, ma niesprawne nogi, skrzywione do środa na kształt iksa, równowagę łapie rękami.  Ale biegnie, rozgląda się gorączkowo, pochyla delikatnie głowę. Wiatr rozwiewa mu ciemne włosy, patrzy na świat ładnie osadzonymi ciemnymi oczami.  Woła znowu „Maaamooo!!”.  Koślawo przebiega między ogrodowymi krzesłami, potrąca niektóre, nie poddaje się i biegnie dalej jak posłaniec z jakąś bardzo ważną wiadomością. 

Na to jego wołanie rozmowy jakby cichną, zebrani obserwują tego niepełnosprawnego chłopaka, który ma na twarzy troskę i tak strasznie się spieszy biegnąc przez ogród. Widzę, że coś zaciska kurczowo w dłoni. I nagle zza drzewa wychodzi ładna, młoda kobieta, która widząc chłopaka czule się uśmiecha i odkrzykuje „ No jestem, tu jestem, co się stało?!”.  Dobiega do niej, stoją akurat w miejscu pięknie oświetlonym słońcem. Są jak na scenie, bo zgromadzeni w ogrodzie patrzą z wyczekiwaniem  na to, co się stanie dalej.  Syn staje przed swoją Mamą, jest już prawie jej wzrostu. Na jego twarzy pojawia się tak piękna, świetlista radość, zaczyna z tej radości piszczeć i takim trudnym do opisania głosem krzyczy jej prosto w twarz: „Mamo, mamo, ja jadłem jabłka!!!”. Wysuwa do przodu rękę, otwiera zaciśniętą dłoń, a w niej małe, zielone niedojrzałe jabłuszko z klasztornego sadu.